Nazwijcie imiona katów. Jak w Rosji odradza się pamięć o przeszłości

Slon.ru, 21 czerwca 2016

Kilka dni temu media obleciała historia Denisa Karagodina, absolwenta uniwersytetu w Tomsku, badającego sprawę śmierci swego pradziadka Stepana, który zginął na początku 1938 roku, w okresie Wielkiego Terroru. Stepan Karagodin został rozstrzelany przez NKWD po tym, jak skazano go w „procesie szpiegowsko-dywersyjnej grupy «charbińców» i deportowanych z Dalekiego Wschodu” jako „rezydenta japońskiego wywiadu wojskowego”. Denis przyszedł do FSB i zażądał zbadania sprawy morderstwa jego pradziada oraz ustalenia winnych tej zbrodni. W Rosji taki krok wydaje się naturalny i zarazem niemożliwy.

Iwan Kurilla

karagodin2

„Niewychłostane pokolenie”

Miliony ludzi w ZSRR zostały pozbawione swoich krewnych w latach państwowego terroru i otrzymały niepełną informację o rehabilitacji w okresie chruszczowowskiej odwilży i niewiele pełniejszy obraz podczas gorbaczowowskiej Pierestrojki – i przeżyły swoją stratę jako osobistą tragedię. Państwo odebrało im ich krewnych i samo już pośmiertnie (albo za życia, jeśli komuś udało się tego dożyć, po dziesięcioleciach spędzonych w Gułagu) uznało ich za niewinnych – i za to można i trzeba było powiedzieć państwo „dziękuję”.

Pokolenie, które przeżyło stalinizm, nauczyło się bać państwa i przekazało swoim dzieciom przykazanie, aby „nie wychylać się”. Szczególny, niemal zabobonny strach odczuwali ludzie przed organami bezpieczeństwa państwowego. Polityczny spokój relatywnie mało opresyjnych czasów Breżniewa prawdopodobnie wynikał częściowo z uległości ludności, która wiedziała z doświadczeń rodziców, że państwo może zacząć zabijać. Nic dziwnego, ze sama myśl o okazaniu państwu jakichkolwiek pretensji przyszła do głowy dopiero prawnukowi skazańca, urodzonemu już po śmierci Breżniewa.

Denis Karagodin podniósł kwestię odpowiedzialności państwa i konkretnych wykonawców terroru, ale nie politycznej, o której mówiono począwszy od XX zjazdu KPZR, lecz tej najbardziej podstawowej, czyli karnej. W istocie rzeczy morderstwo niewinnego człowieka, niezależnie od tego, kto tego dokonał, wymaga śledztwa i ukarania zbrodniarzy. Jeśli zbrodniarze wypełniali rozkaz, to kara powinna rozciągać się na cały łańcuch winnych. A jeśli upłynęło już na tyle dużo czasu, że żadnego z ogniw nie ma już wśród żywych, to dochodzenie karne powinno doprowadzić przynajmniej do ustalenia ich imion i nazwania zbrodni zbrodnią.

Przepracowanie przeszłości

Rosjanie nie mieli własnej komisji narodowego pojednania, ani swojego trybunału dla osądzenia zbrodniarzy. W rezultacie, jak pokazał w swojej niedawno opublikowanej książce „Zniekształcone cierpienie” Aleksandr Etkind, skutki Gułagu do dziś nie zostały przepracowane przez rosyjskie społeczeństwo i przetrwały w kulturze i nauce, a także stosunkach między ludźmi oraz ludźmi i państwem.

Nie raz mówiono, że pełne osądzenie stalinizmu w Rosji nie jest możliwe, ponieważ w odróżnieniu od Niemiec, gdzie denazyfikację przeprowadziły władze okupacyjne, ZSRR nie odniósł wojennej klęski i musiał sam poradzić sobie z własną przeszłością. W rezultacie równowaga politycznych sił nie pozwala jakoby postawić pytania o zbrodnie państwa popełnione za rządów bolszewików. Obrońcy stalinowskiego ZSRR często sprowadzają spór do liczby ofiar: czy dane nie są wyolbrzymione? Czy można mówić o milionach czy jedynie o setkach tysięcy zabitych? Tak jak gdyby przeniesienie sporu w dziedzinę statystyki likwidowała konieczność omówienia tragicznej i zbrodniczej spuścizny państwa.

Denis Karagodin zaproponował własną formę wyjaśnienia relacji z przeszłością: osobiste śledztwo i osobiste poszukiwania informacji o okolicznościach śmierci pradziadka. To konkretny los, a nie sucha statystyka. W archiwach FSB przechowywane są tajemnice donosicieli i katów – czy otworzą się na żądanie obywatela?

Można się spodziewać, że historia Karagodina stanie się wzorem i za jego przykładem pójdą inni krewni skazanych w latach terroru. Nie wiadomo, czy państwo się na to zgodzi. Ale jakie mogą być argumenty przeciwko przeprowadzeniu takiego śledztwa? W czasach radzieckich głównym argumentem był strach. Dziś, aby znaleźć powód do odmowy wszczęcia takiego śledztwa, organa ochrony prawa będą musiały wymyśleć jakąś sensowną podstawę prawną, które z kolei może stać się przyczynkiem do publicznej dyskusji – tej dyskusji, której nie było u nas ani w latach 1950., ani 1980.

„Wielka historia” i rodzinna pamięć

W latach 1980. destalinizacja odbywała się w mediach oraz wśród aktywistów i wielu jawiła się jako rodzaj propagandy: dziennikarze pisali o represjach, Memoriał zbierał dokumenty o represjonowanych, ale społeczeństwo pozostawało generalnie „konsumentem” informacji i w pewnym momencie już się nią „najadło” (tak przynajmniej mówią nam przeciwnicy wznowienia dyskusji o radzieckiej przeszłości). Teraz jednak chodzi o przywrócenie pamięci rodzinnej. W tym sensie destalinizacja może stać się osobistą sprawą setek tysięcy obywateli.

Badacze pamięci jakiś czas temu zaobserwowali eksplozję zainteresowania Rosjan rodzinnymi korzeniami. Badania genealogiczne, historie rodzinne, poszukiwanie archiwalnych dokumentów, metryk i grobów przodków zyskuje popularność w różnych kręgach społecznych i na całym terytorium Rosji. Miejsce „historii z podręcznika” coraz częściej zajmuje historia rodziny jako część historii kraju. A jeśli w historii rodziny są jakieś niezamknięte karty, pokolenie wnuków stara się je zamknąć.

Na początku czerwca wziąłem udział w naukowej konferencji o problemach pamięci historycznej. Częścią tego wydarzenia stało się otwarcie wystawy poświęconej dziadkowi organizatora, który przeżył Gułag i zesłanie do Karłagu [Karagandzki obóz poprawczy, jeden z największych obozów pracy w ZSRR, położony niedaleko Karagandy – przyp. tłum.]. Wnuk uznał za konieczne zrekonstruowanie tragicznych i dramatycznych kart z życia dziadka. Na stronie internetowej Memoriału pojawia się coraz więcej informacji o ofiarach represji i ten rozdział cieszy się dużą popularnością. Wokół projektu „Ostatni adres”, polegającego na ustanawianiu na prośbę krewnych ofiar państwowego terroru tabliczek na domach, w których ci ludzie mieszkali bezpośrednio przed aresztowaniem, powstał ruch społeczny. Ten silny ruch na rzecz przywrócenia historii rodzinnej jest czymś zupełnie innym niż walka inteligencji w mediach o właściwą interpretację historii ubiegłego wieku. Nowa pamięć okazuje się bardziej złożona i wielopłaszczyznowa niż podręcznik historii.

Istnieją oczywiste paralele między sprawą Karagodina i ruchem „Nieśmiertelny pułk”. W obu przypadkach potomkowie zwracają ku historiom rodzinnym i wpisują swoich dziadków w historię kraju, a na historię kraju patrzą oczami przodków. W przypadku „Nieśmiertelnego pułku” państwo postanowiło poprzeć inicjatywę obywateli. Czy gotowe będzie poprzeć i drugą inicjatywę? Czy obywatele mogą zmusić państwo, by się zmieniło?

Chciałoby się wierzyć, że na te pytania możliwa jest odpowiedź pozytywna.

Wesprzyj naszą działalność dokonując przelewu na konto Stowarzyszenia

Rachunek EUR

60 1160 2202 0000 0004 9849 9990

PL 60 1160 2202 0000 0004 9849 9990

Rachunek w PLN

13 1160 2202 0000 0003 5776 5282

IBAN PL 13 1160 2202 0000 0003 5776 5282

SWIFT: BIGBPLPW

Bank Millennium, Stanisława Żaryna 2A, 02-593 Warszawa Polska

Odbiorca:

Stowarzyszenie Za Wolną Rosję, Czerniakowska 139, 00-453 Warzsawa, Polska

Tytułem:

Darowizna na działalność statutową