W Rosji trwają protesty przeciwko decyzji Kremla o mobilizacji mężczyzn. Rzekomo częściowa „mobilizacja” jest de facto łapanką wszystkich. Cały świat widział zdjęcia coraz brutalniejszych zatrzymań protestujących w Moskwie, Petersburgu, Nowosybirsku, Tomsku i innych miastach.
Jednak to biedniejsze i zamieszkałe przez mniejszości narodowe regiony płacą największą cenę za zbrodniczą wojnę Putina. 25 września w Dagestanie i w Jakucji trwały masowe spontaniczne demonstracje przeciwko mobilizacji. W zamieszkałej przez Kumyków wsi Endirej oraz w stolicy Dagestanu Machaczkale policja strzelała w powietrze, próbując przestraszyć manifestujących. 22 września na protest przed głównym meczetem w Groznym wyszło kilkadziesiąt czeczeńskich kobiet, które od razu zostały zatrzymane. Była to pierwsza od lat akcja protestacyjna w tej rządzonej metodami totalitarnymi republice. Natomiast w poniedziałek 26 września w Ust-Ilimsku na Syberii poborowy ciężko ranił przewodniczącego lokalnej komisji poborowej.
Śledzimy te wydarzenia, które nie są pojedyncze. Sprzeciw wzrasta, także w tych regionach, które dotąd nie występowały aktywnie przeciwko polityce Kremla.
Wyrażając naszą solidarność z protestującymi, których większość stanowią kobiety, pragniemy zwrócić uwagę na to, że wewnętrzna sytuacja w Rosji wymyka się spod kontroli.
Machaczkała, 25 września. Policjant publicznie bije uczestnika protestu przeciwko mobilizacji. Wideo: Nowoje Dieło pic.twitter.com/aQFxfYioRR
— O Wolną Rosję (@FreeRussiaEU) September 26, 2022
Jako organizacja, która na bieżąco śledzi wydarzenia w Rosji, od lat słyszeliśmy opinie, że walka wewnętrzna w tym kraju nieuchronnie przerodzi się w niekontrolowaną przemoc. Właśnie teraz obserwujemy, jak rozwój wypadków niebezpiecznie zbliża się do tego czarnego scenariusza.
Także politycy rosyjskiej opozycji w ciągu ostatnich siedmiu miesięcy pokazali, że nie potrafią wziąć na siebie odpowiedzialności i zaoferować Rosjanom alternatywnej drogi. Dlatego uważamy, że konieczna jest pomoc w zjednoczeniu przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, demokratycznie zorientowanych liderów lokalnych i regionalnych, którzy mają realne znaczenie w swoich społecznościach.
Uważamy, że zarówno społeczność międzynarodowa, jaki i lokalne osoby liderskie powinny teraz zrobić wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się przemocy w Rosji. Uzurpatorzy z Kremla otworzyli skrzynkę Pandory i już nie są w stanie panować nad sytuacją w całym kraju. Zagraża to także Unii Europejskiej, która bezpośrednio graniczy z Rosją.
Dlatego apelujemy do decydentów w Polsce i w UE: teraz mamy realną szansę, by wpłynąć na procesy polityczne w środku Rosji. By to zrobić, mamy odpowiedzieć na zasadnicze pytania: czy społeczeństwo rosyjskie jest naszym partnerem w wojnie z Kremlem? Jeśli tak, to czy chcemy, by „rosyjski bunt” zmierzał w stronę demokratyczną, a nie doprowadził do jeszcze większego autorytaryzmu? Jeśli wybieramy pierwszą opcję, to już dziś potrzebna jest strategia działania, której póki co nie widzimy. Jeśli wybieramy drugą — musimy mieć świadomość odpowiedzialności za kryzys, także humanitarny, który rozpocznie się na ogromnym terytorium. Od którego nie uda się oddzielić żadną ścianą, co wybitnie pokazały wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej.
Dziś jest czas najwyższy, by działać. Bo dziś historia Rosji przyspiesza.
Stowarzyszenie „Za Wolną Rosję”
Zdj.: Michaił Tereszczenko/TASS